Przegonila mnie przez pol centrum handlowego i caly targ warzywny, kazala dzwigac obraz (na szczescie tylko chwile) a na koniec weszlysmy do malego sklepiku podziwiac durnostojki :) i tak mnie natchelo... Wpadly mi w oko skrzyneczki po czeresniach albo innych wisniach :) Poprosilysmy o dwie sztuki , tak na probe...
pomalowalam najpierw podkladem, pozniej na bialo , ale to jednak nie bylo to....
chcialam szaroniebieskie a wyszlo cos w okolicach fioletow bzowych i Gosi sie spodobalo , wiec bedzie stalo u niej w lazience prawdopodobnie . Tymczasem , przymierzylam u sibie czy wszelkie niezbedne mazidla sie pomieszcza. Mieszcza sie calkiem dobrze , na dolnym pokladzie mozna ukryc te mniej reprezentacyjne.
Mozna sobie chwilowo przypiac spinki , ktore u mnie gubia sie z predkoscia swiatla i moje ulubione dziecko nie wie dlaczego wciaz tak sie dzieje. Moze dlatego ,ze zawsze sa tam gdzie nie powinny ?
Na wierzchu pasek materialu jaki udalo mi sie dzis kupic w sklepie z tysiacem kolorowych tkanin :) Oczywiscie kupilam duzy kawalek nie tylko taki pasek ;)
fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńI proszę, jak kobieta chce, to potrafi. A myślałam, że ten kolorowy pasek to decoupage ;-) Fajne ;-)
OdpowiedzUsuńSkrzyneczki świetne, materiał cudny!!!!
OdpowiedzUsuńa u mnie nie chcą dawać skrzyneczek ech
OdpowiedzUsuńfajnie wyszły, materiał bardzo ładny