18 lut 2010

mamo zrob cos wesolego czyli recycling z humorem

mialam wyniesc karton i gazety do kontenera kiedy moje  dziecie  zapragnelo czegos wesolego...  Akurat na zawolanie  nic wesolego nie przyszlo mi do glowy, ale od kilku dni  mysle  o dekoracjach wielkanocnych   a  wlasciwie  wiosennych .  Bo  kolorowe jajka  i inne zajaczki,baranki, kurczaczki kojarza mi sie  tylko i wylacznie  ze  swietami  a  to przeciez  taki  krotki okres. I  tak powstaly  recyclingowe  domki , z kartonu  i korkow po winie...  tego jakos  u nas  strasznie duzo  i  zapewne  niebawem pokaza  nas  w  tv  w porannym programie o urzadzaniu wnetrz .  Bedzie  to odcinek pt.  Dom korkowy  ;)  tymczasem z korka powstaly dachy  a z kartona reszta chalupki. Cos na ksztalt budki dla ptakow wylacznie do ozdoby, powisi sobie u nas  na scianie. Jako "element  wesoly"  jeden z domkow  posiada  antene tv   i gniazdo z kolorowymi jajcami :)  calkowicie jadalnymi ! 
  gniazdo  z bliska  ;)

 

  
tu  jeszcze  bez  anteny ;)
Lubie  domki , ostatnio  domki jako element dekoracyjny pojawial sie u nas  dosc  czesto.  W styczniu  ozdobilam  motywem domka na patyku   papierowa szara koperte , powstala  taka torba na  upominek.
Dziecie  moje  nie omieszkalo pozniej  dopisac wlasnorecznie  i dlugopisem od kogo byl prezent ;) ale   chyba  jej sie spodobalo bo nadal ja przechowuje 




 Domki wyciete z kartonu (po czajniku zreszta )  oklejone papierem i recznie  wymalowanymi oknami, drzwiami itd. czarnym cienkopisem .  Patyczki  z bambusowej rolety okiennej , ktora byla  zbyt szeroka i wymagala  przyciecia,   patyczkow ci u nas  dostatek :)  Recycling  rulez !   ;)

16 lut 2010

nocne zycie...

mamy ferie :)     a wlasciwie  tzw. half term ,  czyli tydzien wolnego  w trymestrze wiec  wykorzystujemy  wolny czas  i spedzamy milo czas  wszyscy razem .   Fajne jest to, ze nie trzeba  klasc  sie wczesnie, nie trzeba  rano wstawac  i mozna  wypuscic sie na nocny spacer w centrum  albo np. na kolacje .  Albo jedno i drugie :)
13 lutego (bo wcale nie jestesmy przesadni) postanowilismy  zjesc   na kolacje  cos innego niz zazwyczaj 
i udalismy sie do restauracji .  Nie  wiem jak wy  ale moja  rodzina przepada za  krewetkami , osmiornicami  i innymi morskimi zyjatkami :) 
 
  
 niektorym poslugiwanie sie  paleczkami nie sprawia klopotu...
Jedzenie bylo pyszne , bardzo fajnie podane  a biorac pod uwage znajoma obsluge moge  z czystym sumieniem polecac  to miejsce .  Na  zakonczenie  byl  deser , czego jak czego  ale  deseru w zyciu bym sobie nie odmowila!  Bylo czekoladowe  ciacho  na goraco z lodami waniliowymi... niebo w gebie ,   w  srodku ciastka  plynna  czekolada.....

 
zdjecie  zrobione  ,,na szybko,,  bo  wszystko szybko znikalo,musialam sie spieszyc ;)
 ja  zamowilam  lody ,  a  kelner  zaserwowal mi je tak:

 
kazda galka loda serwowana osobno na lisciu i kruszonym lodzie
moim faworytem sa  te o smaku mango  i papaja 
Na koniec  tego szalenstwa poszlismy troche polazic w najblizszej okolicy i spalic  troche kalorii ;)
Londyn noca  potrafi zaskoczyc 

 

ktos mial ochote na romantyczna przejazdzke ...  ale mozna  tez bardziej zwyczajnie , samochodem ;)
taxi  do wyboru do koloru
jeszcze  chwile posiedzielismy w lodce 
 
rzut oka na ,,zegarek,,  i mozna  wracac  do domu 

 
W nastepny piatek kolejne  szalenstwa , przez weekend  testujemy nowy hotel , ktory lada moment bedzie otwarty 

8 lut 2010

leniwe wieczory ...

 

zazwyczaj  nastepuja  one  po jakiejs  wiekszej aktywnosci ...
ostatnio  zajmowalam sie glownie imprezowaniem :)  lub przygotowaniami do imprezowania , trzeci tydzien zabieram sie  do uszycia  zaslony...   widocznie  nie  nadszedl jeszcze  jej czas ;)  Wazniejsze  bylo  przygotowanie  malego przyjecia urodzinowego  dla  9 latkow , sztuk 6 .  Szczerze  przyznaje  ,ze mialam obawy ,  po nocach snila mi sie  banda  rozwrzeszczanych, zmanierowanych  i  niezadowolonych  dzieciakow. 
Zawsze  mam problem  z wyborem prezentow kiedy  moja  corka  zostaje  zaproszona na  czyjes  birthday party,  bo co  jeszcze moze  ucieszyc  dziecko ,ktoremu rodzice  kupili juz  chyba wszystko? Rodzice w wiekszosci sami nie organizuja  przyjec, zazwyczaj  zapraszaja  do mc.donald's gdzie  przez  godzine lub troche wiecej  dziecmi zajmuje sie personel. Dzieci zjadaja  frytki, hamburgera popijaja  cole   i graja  w jakas  gre planszowa,  schemat zawsze ten sam...  Ostatnie party  odbylo sie  w kregielni ,  jak ktos  lubi sobie pograc to ma frajde , ale  11 dzieci  czekajacych kazde na swoja kolej , zeby  sobie  ,,kulnac,,   tez  jest  troche  nudne. Potem torcik z supermarketu , odspiewanie  happy birthday,  troche  wrzaskow i mozna wracac .    W sumie  dzieci  w oczekiwaniu na swoja kolej  zajmowaly sie  swietnie  same soba,  dzieci mialy frajde  z tego ze  mogly sie spotkac  poza  szkola i pogadac .   Postanowilam  , ze  nasze  domowe party beda  zupelnie inne . Na poczatek stworzylam cos na ksztalt torta :) wczesniej podpytalismy dzieci co najbardziej lubia jesc,  wyszlo ze  czekolade , truskawki i marshmallow (gumowo-styropianowe pianki w roznym smaku)
 
do tego  pucharki  z galaretka i bita smietana , ozdobione  niebieskim cukrem ;)+sernik oraz  oczekiwane truskawki 
piramida 

ciuciubabka
 

Wszyscy swietnie sie bawilismy i po 2 tygodniach postanowismy  zrobic powtorke, kazdy mogl sie przebrac , w koncu to karnawal !             Natalia  chciala byc piratem wiec szybko wyczarowalam stroj ,uzywajac  starego stroju  czarownicy , wystarczylo przyciac kapelusz i wymalowac troche  czaszek ;)
Byl tez  rycerz w lsniacej zbroi i Harry Potter  a porzadku pilnowal  tata Elvis
byly konkursy w  zgadywanie-rysowanie 
a na deser  mufinki z zielona czekolada :)
 
faworki i niesmiertelne marshmallowy...
Teraz  za kazdym razem gdy odbieram  corke ze  szkoly , dzieci pytaja  czy robimy moze jakies party?