5 maj 2010

ile mozna...

no ile?  jak myslicie ile mozna  czekac , prosic  i nachodzic  sasiada  , grzecznie proszac  aby jednak ruszyl dupe , wzial telefon w rece i zadzwonil po hydraulika?  U nas trwalo to cale   8 dni :)  w tym czasie , zdazylismy juz obdzwonic  naszych ubezpieczycieli , zatrudnic  2 niezalezne firmy  w celu oszacowania strat i zrobienia kosztorysu remontu.  Ja  to juz nawet  w tym czasie wirtualnie  wybralam  nowe kafelki na sciany  ,kolor farby, i reszte   gadzetow. Odwiedzilam chyba wszystkie  sklepy posiadajace  strone  www. w okolicy :)  W tym czasie  woda  spokojnie  splywala  po scianie , za kafelkami .  Albo raczej pomiedzy ,bo zeby bylo smieszniej  warstwy kafelkowe  sa  2 :)  takie  urozmaicenie :).  podloga  mokra -dobrze  ze to parter ,  sufit w coraz  lepszym odcieniu .  Jak juz  wspominalam  to zalanie  bylo mi calkiem na reke , bylo...przez  3  dni .  Oczywiscie   zaraz  pierwszego dnia  rozmawialismy z sasiadami  ze  nas  zalewa  i tak  przez  kolejne  dni... obiecywali naprawic.
Widocznie  jakos  sie  nie  zlozylo...  4 dnia  siedzialam  w salonie  rozmyslajac  nad  koncepcja  lazienki , gdy z zamyslenia wyrwal mnie odglos  ulewy, niestety nie za oknami...  Woda  lazienkowa  postanowila  zmienic  bieg i zamiast  dalej grzecznie splywac po scianie  , chlupnela mi prosto z lampy :)  dobrze  ,ze to byl srodek dnia , swiatlo bylo wylaczone  a ja   przytomnie  pobieglam wylaczyc  gorny obieg pradu  -czyli  wszystkie  swiatla  sufitowe :).  W  akcie  desperacji  pobieglam na gore  i przytargalam sasiada  do swojej lazienki kazac mu patrzec  na to co narobil :)  najbardziej  wkurzylo mnie to  ,ze  on wcale , ale  to  wcale sie nie przejal ! Powiedzial tylko  ze  wezwie hydraulika.  2 dni wczesniej  wyslalismy mu naszego, poszedl  zdjal obudowe  z wanny , znalazl peknieta rurke  od cieplej wody,zaproponowal  swoje uslugi-podziekowali.  Wlasciciel budynku , czyli miasto mieli nas  w  nosie ,  mimo mozliwosci prawnych , nie  mieli ochoty pomoc nam i pozostawili nas  na  pastwe  porazenia pradem :) na odczepnego  pan urzedas  rzucil tekstem ze jak mieszkanie nad nami tez jest prywatne  to on  tam nie moze  isc i mu cos  kazac  a jak nam leci z lampy to  trzeba straz pozarna zawolac i juz. Maz moj ulubiony , na codzien spokojny czlowiek i cierpliwy  dostal   takich  czerwonych  oczu , nozdrza  mu sie niebezpiecznie  rozszerzyly :)  .Grzecznie  stwierdzil    ,ze  :  a co mi tam , zadzwonie  , za darmo mamdo strazakow :)  Strazaki  zajechali  wielkim wozem , o polnocy , bez  syreny coprawda  ale  za to pieknie mrugajac niebieskimi swiatlami w okna :)  Zdarzenie takie  oczywiscie  gromadzi tlumy ,,przypadkowych ,, gapiow  co to sobie nagle  przypomnieli,ze  z psem trzeba wyjsc  , albo smieci  wyrzucic ;)            Fire brygade  bylo u nas  4 minuty , popatrzyli na  lampe  , stwierdzili ,ze jedyne co nalezy tu  do ich obowiazkow  to odciecie pradu :) na cale szczescie  okablowanie  mieszkania  jest  zrobione  poprawnie , mozna  wylaczac poszczegolne partie , niezaleznie , mielismy wiec  prad wszedzie   tylko nie na sufitach .   Straz  kazala oddzwonic do  urzedasa i  powiedziec ze  oni juz byli ,  urzedas jako jedyny moze  szybko zdobyc nakaz  aby wejsc  do  badz co badz  swojego budynku i powstrzymac  dewastacje mienia :)   ale... byla polnoc. Postanowil pozbyc sie problemu i powiedzial ,ze on nic nie zrobi  ale przekaze  sprawe  dalej do innego departamentu :)  Prawie  sie  wscieklam, bo wynikalo z tego  ,ze  on ma to gdzies  ,  a prywatny mieszkaniec  moze wcale nie miec  ochoty naprawiac  jakiejs tam rureczki , albo zrobi to kiedy uzna za sluszne...   Na szcescie  kolejny urzednik  okazal sie   bardzo pomocny  a co najwazniejsze   byl bardzo zorientowany ! Przy okazji   zdziwil sie bardzo  ze  urzedas  pierwszy  nie   zrobil nic , kiedy to wszystko  wlasnie od niego zalezalo !   Koniec  koncow  sasiad  zostal zmuszony  :)  rurke wymienil , woda nie leci , sufit juz wysechl i  wlasnie dzis  zapalilismy swiatlo w lazience ,   w mieszkaniu bylo juz od wczoraj :)   Teraz   marzy mie sie  remont !  Najlepiej juz , teraz , natychmiast !  
 woda leciala obok lampy , z obsadki miedzy tym bialym i czarnym oraz  ze srubek w srodku, czyli wszedzie gdzie tylko woda znalazla ujscie :)  Zdjelam klosz, byl taki tradycyjny, mleczna kula, wiecie ile litrow miesci?

4 komentarze:

  1. o kuwa mać, co za !@#@$%$^ z sąsiada i z urzędasa
    normalnie, aż się zagotowałam to czytając, chociaż to nie moje mieszkanie
    dobrze, że już wsio załatwione
    życzę miłego remontowania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, nie rozpisywalam sie ile razy rozmawialismy z urzedasem , wlacznie z cytowaniem mu warunkow i jakichs kwesti regulaminowych, ktore sami sobie stworzyli bo by mi w 2 tomach wyszlo ;), panu i tak nie pasowalo i tak i nie udowdnisz takiemu przez telefon ze czarne jest czarne a biale jest biale :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale sie nie dziwie mężowi.
    Tez chyba by mnie szlag trafił.
    Pomyśl że już teraz będzie z górki.
    A a propos zagadki, może 2 litry??

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj dobrze to znam i mi na poczatku tez para z uszu i nosa leciala, ale po 2och latach troche sie uspokoilam bo szkoda zdrowia i nerwow.
    A jakby cos sie salo, kto by za to odpowiadal? Przez glupie przepisy wlaczniki i wtyczki nie moga byc w lazience, w Irlandii tez, a jak sie woda z lampy leje to co tam, jeszcze jednen prysznic, szok!
    Ufff, szybko pokazuj kafelki i te inne niezbedne rzeczy:))) bo normalnie mnie tez zalewa, dwie warstwy glazury? Hmm a perski dywan w lazience byl;)?
    4 litry?
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń