Jakies fatum zawislo nad naszym domostwem , wszystko psuje sie jedno po drugim... nie nadazam juz , nie ogarniam , wysiadam ! Najpierw posula mi sie corka :) ledwo zdazyla sie wykurowac, pokryc strupami i przestalo bolec a tu maz sie nadpsul ... Jak to zwykle z mezami bywa , (nawet tymi ulubionymi) musza cos przedobrzyc , inaczej by sie nie liczylo ! Poszedl wiec maz pod szkole , odebrac dziecko moje ulubione . Szkola jakies 4 minuty od domu , jak zwykle z psem czekal blizej domu niz szkoly na trawniku . Mieli zaraz wrocic wiec obiad juz na talerze prawie nakladalam i czekam . Czekam...czekaaam, czeeekaaaammm... W koncu sa , oboje . Ale dziecko jakby bardziej :) Bo maz wymyslil sobie,ze po drodze sprawdzi czy to mozliwe aby pies nasz ulubiony byl szybszy od niego . W tym celu udali sie na korty gdzie bardzo szybko okazalo sie , ze psina szybka bestia jest . maz polegl zaraz po starcie , twierdzi ze to byl jakis psi fortel i ze normalnie to on w zyciu by sie nie przewrocil na prostym. Widocznie Nikita tak tupala ,ze az ziemia zadrzala i stad ten upadek . Tak wiec maz dowlokl sie do domu za dzieckiem , blady jak sciana z rozwalona reka , na ktorej brakuje kawalka skory . Ale spoko , juz dostal kawalek sztucznej skory , odsiedzial swoje w szpitalu , zazyl paracetamol a teraz ja musze zmywac za to !
Zanim popsul sie maz ,odkrylam tez popsuty czajnik elektryczny. No nie powiem wkurzylo mnie to bardzo
czlowiek wstaje rano :) 8:15 a tu sie okazuje ,ze kawy jednak nie bedzie! maz wstawal 5:15 i kawe mial !
Wlaczylam wiec komputer i poszukalam sobie nowego :) pieknego z termometrem ! i z dostawa do domu nawet !Jak dowiezli to odlaczylam stary i wpadlo mi do glowy ,ze moze jednak czajnik dziala tylko w kontakcie przepalil sie taki malutenki bezpiecznik... wlaczylam w inne gniazdko i.... ups dziala :)
Ale ten czajnik podoba mi sie bardziej niz poprzedni wiec zostaje !
Wieczorem mnie natchnelo- bede piekla sernik ! Szybko przygotowalam skladniki , wlaczylam piekarnik i miksuje.... miksuje ,miksuje nagle patrze w piekarniku nie ma swiatla . Szlag mnie trafil normalnie . Ciasto przygotowane , piekarnik zimny i nie zapowiada sie ,ze bedzie inaczej . Dzwonie do polskich sasiadow z domu obok ,pozwalaja upiec ciasto u siebie :) w tym czasie maz rozkreca gniazdko i nic nie znajduje , wyjal cala kuchenke z zabudowy i tez nic... w koncu go oswiecilo , czajnik oraz pol kuchenki (czyli tylko piekarnik) podlaczone do jednego obiegu , a automatyczny przycisk od bezpiecznikow musial niechcacy nacisnac zanim wyszedl do pracy i wyjmowal ze schowka koszule do pralni... Dobrze ,ze nie kupil nowej kuchenki :) Ciacho zjedlismy razem z sasiadami , cale... bylo tak dobre ,ze nastepnego dnia upieklam drugie juz u siebie :) Przedstawiam wam naszego groznego zwierza , postrach okolicy , co to nawet ulubionego meza moze popsuc w 30 sekund :)
O matko, cała plaga wypadków i przypadków :)
OdpowiedzUsuń;-))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńA u mnie nasze żarówki wysiadają plagami. 3- 4 od razu. Masakra żarówkowa jakaś.
Jaj czytałam psie wyścigi to mocno się uśmiałam. Taaak mężowie mają pomysły...
OdpowiedzUsuń