wlasnie sie dowiedzialam, ze to dzis... ale nigdy jakos tego nie swietowalsmy. Od rana bylam zajeta , malowalam,szuralam, obiad zjadlam ;) Wczoraj w lokalnym sklepie z rupieciami kupilam mala drewniana lampke bez abazura, koniecznym bylo wiec expresowe udanie sie Ikea w celu dokupienia brakujacego elementu. (dodam ,ze moj ulubiony maz na haslo ikea i mysl o spacerowaniu tam chociaz godzine... dostaje drgawek i alergii) Ale pojechalismy, kupilismy i od rana powstala nowa -stara lampka do sypialni.
Moglaby miec odrobine mniejszy abazur, ale niestety nie znalazlam nic idealnego. Na pocieszenie Ulubiony zabral mnie do parku, w ktorym jest malenkie poletko lawendowe :) Lawenda juz sie przesusza i ogrodnicy dbajacy o park zaczeli ja scinac. W poniedzialek beda konczyc wiec rzutem na tasme zdazylismy i moglismy bezkarnie narwac ile dusza zapragnie :)
A tak wyglada rockman w wydaniu romantycznym :)
Lampka wyszla super.A ta lawenda...zazdraszczam.Ja w tym roku skradlam kilka galazek z parkingu gdzie pracuje,ale chce wiecej!!!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńjak mi jeszcze napiszesz ,że ten romantyczny rockman potem tą lawendę suszy,do woreczków własnoręcznie haftowanych pakuje to już padnę :)
OdpowiedzUsuńna zrywaniu ta romantycznosc sie skonczyla :) juz w samochodzie romantyk podsumowal - ale to wali ;) bedziemy to miec w salonie?
UsuńKurcze, torchę daleko ;-) a też bym nazrywała tej lawendy ;-)))
OdpowiedzUsuńOj, muszę też zabrać się za te moje lampy...muszę...
Przepiękna przemiana, lampa wyszła tak że tylko pozazdrościć ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń