Wielkanoc zbliza sie coraz szybciej a ja coraz szybciej wymyslam dekoracje . Niektore pomysly siedza w glowie i czekaja na swoja kolejke. Niektore pomysly rodza sie w jednej chwili poprzedzone uczuciem niesmaku lub wrecz z obrzydzenia , generalnie z mieszanymi uczuciami ;) tak bylo wczoraj wlasnie...
Wcale nie mialam robic zadnych ozdob, tzn. nie planowalam... chcialam posiedziec wygodnie na sofie i poprzegladac magazyny , podjadajac kolorowe jajeczka :) W sklepie wygladaly tak apetycznie, kolorowe , sliczne , z czekolada w srodku i wielkim rodzynkiem ! Jakze sie rozczarowalam.... no dobra przyznaje sie, jestem strasznym lasuchem , zjem wlasciwie wszystko , slodycze wrecz ubostwiam ! Ale te jajeczka to jakas porazka straszna! Zart ! FUJ ! No nie pojadlam sobie niestety , ze zlosci wyciagnelam glue gun i ponaklejalam na goraco na wierzbowy wianek i taki oto slodziak powstal, calkiem przypadkiem :)
Cala paczke zuzylam i tylko kilka zostalo wiec postanowilam uplesc gniazdo... z galazek brzozy . Wlasnie poprzycinali drzewa w okolicy wiec mialam okazje sobie nazbierac a sasiedzi znow mieli okazje mnie poogladac . Swoja droga ciekawe co oni mysla o Polakach ;) zbieraja patyki, szyszki , jabluszka.... calkiem normalni pewnie nie jestesmy w ich oczach ... Ale co tam , podoba mi sie jak pozniej przychodza do nas i sie dziwuja , ze ozdoby to samemu mozna zrobic i jeszcze miec dobra zabawe :) Wracajac do gniazda to sie troche umeczylam, cholera jak te ptaki to robia? W dodatku maja do dyspozycji tylko dziob i znacznie mniej palcow ;) Koniec koncow wyszlo mi tak jak wyszlo , mysle ze calkiem ok , ale to pewnie z powodu mojego ptasiego nazwiska .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz