mamy ferie :) a wlasciwie tzw. half term , czyli tydzien wolnego w trymestrze wiec wykorzystujemy wolny czas i spedzamy milo czas wszyscy razem . Fajne jest to, ze nie trzeba klasc sie wczesnie, nie trzeba rano wstawac i mozna wypuscic sie na nocny spacer w centrum albo np. na kolacje . Albo jedno i drugie :)
13 lutego (bo wcale nie jestesmy przesadni) postanowilismy zjesc na kolacje cos innego niz zazwyczaj
i udalismy sie do restauracji . Nie wiem jak wy ale moja rodzina przepada za krewetkami , osmiornicami i innymi morskimi zyjatkami :)
niektorym poslugiwanie sie paleczkami nie sprawia klopotu...
Jedzenie bylo pyszne , bardzo fajnie podane a biorac pod uwage znajoma obsluge moge z czystym sumieniem polecac to miejsce . Na zakonczenie byl deser , czego jak czego ale deseru w zyciu bym sobie nie odmowila! Bylo czekoladowe ciacho na goraco z lodami waniliowymi... niebo w gebie , w srodku ciastka plynna czekolada.....
zdjecie zrobione ,,na szybko,, bo wszystko szybko znikalo,musialam sie spieszyc ;)
ja zamowilam lody , a kelner zaserwowal mi je tak:
kazda galka loda serwowana osobno na lisciu i kruszonym lodzie
moim faworytem sa te o smaku mango i papaja
Na koniec tego szalenstwa poszlismy troche polazic w najblizszej okolicy i spalic troche kalorii ;)
Londyn noca potrafi zaskoczyc
ktos mial ochote na romantyczna przejazdzke ... ale mozna tez bardziej zwyczajnie , samochodem ;)
jeszcze chwile posiedzielismy w lodce
rzut oka na ,,zegarek,, i mozna wracac do domu
W nastepny piatek kolejne szalenstwa , przez weekend testujemy nowy hotel , ktory lada moment bedzie otwarty
mily opis przyjemnego wieczoru:)...uwielbiam sushi, itp..ale rowniez deser wyglada smakowicie...mmmmmm...pozdrawiam serdecznie...e
OdpowiedzUsuńhalo halo. tu mowi dora ;)
OdpowiedzUsuńwiesz co Aga, spojrzalam na zdjecia z restauracji pobieznie zanim przeczytalam wpis i tylko mi do glowy przyszlo: 'Co u diabla Robert robil w Londynie i jak smial nawet nie dac znac ze przyjezdza ???'
hehe
kelner podobny. przepraszam Robercie za degradacje :)