Krytykanctwo mamy we krwi czy co? Kazdy chyba w zyciu na cos ponarzekal, ale jak robic cos publicznie to radze sie zastanowic! Przypadkiem wpadl mi w rece kolejny numer Polish Express. Darmowa gazeta dla Polakow na emigracji a w niej felieton na temat jedzenia a dokladniej mowiac pan redaktor opisal jadlospis na tydzien dla 4 osobowej rodziny mieszczacy sie w kwocie 50 funtow na podstawie reklamy sieci sklepow Sainsbury's. Siec ta reklamuje sie haslem try something new i na swojej stronie publikuje jadlospis na kazdy dzien, ze ma byc i smacznie i zdrowo ;) . Felieton uswiadamia nam, ze kazdy prawie emigrant zaciskal pasa i zywil sie tanio... cytuje: ,, niektorzy z nas beda mieli co opowiadac wnukom, jak to np. przezyli 2 lata na produkcie parowkopodobnym z Lidla za 49 pensow oraz czworokatnej bladobialej wacie (szumnie zwanej chlebem) otoczonej brazowa mieszanina tejze waty z gipsem (szumnie zwanej skorka). Jednak podobnego podejscia nie spodziewalibysmy sie po tubylcach-przeciez maja niezle roboty, przeciez sa u siebie... A jednak. Oto jedna z sieci ... oddala honor unikalnej polityce zywieniowej... Reklama pokazuje jak tego dokonac. mamy wiec 3 rzedy obrazkow ( sniadanie, lunch, dinner) w 7 kolumnach (Monday-Sunday) a na nich po kolei: Monday: sniadanko- wata z dzemem, lunch-wata z szynka, dinner-makaron z ciezka wolowina (no przeciez zoladek musi dostac jakies zajecie na noc!) Wtorek: na sniadanko nowosc -prasowane musli, ale na lunch juz powrot do waty- tym razem z serem oraz pickle'ami (te ponoc dla smaku). W srode to samo co w Monday (ale z innym dzemem), a w czwartek to samo co w Tuesday (ale zamiast z serem, ze zdrowiuskim bekonikiem na zdrowiuskim smalczyku). Piatek- good old wata. Sobota :lunch-hit kuchni brytyjskiej, czyli pieczony ziemniak-pechowiec ginacy w lawinie fasolki i ketchupu, zas na kolacyjke rownie "przebojowe" (glownie dla polskich kiszek) brudnobrazowe walki z dykty o zapachu starej pasztetowej, uzurpujace sobie nazwe "kielbasek". I teraz uwaga, konkurs, co bedzie serwowane po Sunday roast'cie...? Zainspirowany powyzsza dieta przetestowalem ja na sobie; juz po 3 dniach mialem jej wymierne (niestety zgola nie finansowe) efekty, mianowicie zgage w gebie oraz wolajacy o zmilowanie zoladek. Ale jest tez skutek pozytywny; pewnikiem ow eksperyment stanie sie hitem wsrod opowiesci dla moich wnukow. Poza tym, jak sie okazuje, przezyc za pol darmo tez sie da. Dlatego, Drogi Czytelniku, nie dziw sie swoim rodakom emigrujacym ostatnio z UK do Kraju Ojcow - oni po prostu wyjezdzaja za chlebem"...
Z ciekawosci zajrzalam dzis na strone Sainsbury's gdzie znalazlam menu na ten tydzien, zdjecia wygladaja calkiem fajnie :) przesledzilam kazdy dzien i przyznaje ze jest tanio , ze jest duzo tego miekkiego chleba , do ktorego my nie jestesmy przyzwyczajeni , miekki jak tostowy. Przyznaje tez ze sniadanie skladajace sie z 1 jajka i 1 tosta to troche malo dla np. pracujacego fizycznie , czy nawet umyslowo faceta . Brakuje mi w tych propozycjach owocow ale na litosc boska to przeciez tylko propozycje ! Sama przyznam , ze kielbasek sprobowalam 1 raz i absolutnie mi nie smakuja , sa tluste i maja mnostwo przypraw a jak wiadomo nam Polakom kielbasa kojarzy sie sie z czerwonym miesem i czosnkowym zapachem +wypelniacze, soja, bialko,polepszacze,ulepszacze,konserwanty i barwnik co by kielbaska sliczna byla ale o tym co siedzi w naszej kielbasie pan redaktor taktownie milczy. Najwazniejsze ze mozna sobie pouzywac na ,,ichnej,, kuchni , na ,,ichnej,, kulturze... Rozumiem , ze on sam nigdy bedac w kraju czy nawet tu w UK nie jadl tostow z dzemem? Moje dziecko np. uwielbia tosty i mogloby tak na okraglo. A gdyby tak porownac i zrobic podobny jadlospis wybierajac same tanie krajowe produkty , najlepiej niskiej jakosci z np. Biedronki, Netto czy innego marketu? czyz nie wyszloby podobnie? Uwazam , ten felieton za osobista krytyke autora wobec kuchni angielskiej. oraz ich zwyczajow. Dodam jeszcze , ze uwielbiam fasolke w pomidorach i wcale nie plywa ona w keczupie! Uwielbiam tez chipsy o smaku salt i vinegar (octowe) co wydawalo mi sie polaczeniem niemozliwym jak tu przyjechalam :) Ziemniak w mundurku jest za to ulubionym daniem mojej corki , wcale nie z fasolka !
Tak na marginesie dodam , ze kiedy poczestowalismy naszych angielskich znajomych ogorkiem kiszonym, dziwili sie jak mozna jesc cos tak smierdzacego i wstretnego , ze juz o bigosie nie wspomne... (gotowanie bigosu to smrody nad smrodami, brunatna breja z kawalkami smazonej swini FUJ ;)
Dlatego drodzy podczytywacze , namawiam wszystkich do wiekszej tolerancji , i lepszej znajomosci tematu jezeli pragniecie wyrazac sie publicznie ! zalaczam link do strony z tygodniowym menu z Sainsbury's
TU zajrzyjcie i napiszcie czy warto bylo tyle krzyczec ;) menu jak menu , jednemu pasuje innemu nie :) A teraz ide do kuchni na tosta z nutella :)
fot.google images
Bardzo trafny twoj komentarz to "komentarza" w expresie. Proponuje wyslac go do gazety.
OdpowiedzUsuńWielkie brawwa za obiektywnosc.
xxx
dlaczego ja tak pozno do ciebie zajrzalam hahahah. komentarze sa super,najlepiej mi sie podobaja .a gdzie ty mieszkasz? co masz swoj dom?cos ty? a ile ludzi u ciebie mieszka?
OdpowiedzUsuń